Marcowy Shinybox + co u mnie?


Niemal wszystkie blogi od piątku opanował Shinybox. Osobiście nie śledzę jakoś szczególnie regularnie zapowiedzi, ale w tym miesiącu bardzo zaintrygowało mnie hasło ''Girl in fire'' co może w sumie oznaczać, że dedykowane jest tym odważniejszym kobietom. Czy zawartość rzeczywiście jest taka ''ognista''?


Szata graficzna niewątpliwie jest ciekawa i bardzo dobrze łączy się z hasłem przewodnim. Widziałam sporo zachwytów, a mnie średnio się podoba pewnie dlatego, że ja nie lubię czerwonego koloru (a ostatnio kupiłam koszulę w czerwoną kratkę - kobieca logika). Zanim otrzymałam box spodziewałam się tam zastać np. szminkę w bardzo intensywnym, odważnym kolorze, czerwony lakier i może jeszcze coś w rodzaju mocnych perfum ewentualnie eyeliner (moim zdaniem dodaje spojrzeniu nieco drapieżności). Byłam trochę zaskoczona widząc w środku głównie kosmetyki pielęgnacyjne.


GLINKA BIAŁA KAOLIN - Mokosh - Bardzo, bardzo ucieszyłam się, gdy zobaczyłam ją w pudełku! Wiele razy chwaliłam podobny produkt z Organique, który już mi się kończy, a niestety kosztuje zbyt dużo bym zakupiła ponownie. Mam nadzieję, że ta będzie jej godnym zastępcą - producent poleca ją głównie jako maskę do twarzy, ciała lub jako dodatek do kąpieli. Ja oczywiście planuję ją stosować na twarz, ale zobaczymy jeszcze czy się spisze - może zrobię za jakiś czas porównanie tych dwóch produktów :)

OLEJ AWOKADO - Delawell - Z firmą Delawell mam już pewne pozytywne doświadczenie, dlatego chętnie poznam ich kolejny produkt. Olejek zapewne posłuży mi do olejowania włosów, ale trochę mi jeszcze zejdzie zanim wykończę wszystkie oleje Bielendy, które kiedyś kupiłam ''na zapas''. 

KREDKA DO OCZU - Etre Belle - Produkty z EB dosyć często pojawiają się w Shinyboxach właśnie w wersjach wodoodpornych. Jak na razie jestem z nich zadowolona zwłaszcza z fenomenalnego tuszu do rzęs, który był we wrześniowym pudełku. Kredka na szczęście jest czarna, więc pewnie przyda się jako eyeliner w przypadku, gdy udam się nad jakieś jezioro/basen (bez pomalowanych oczu czuję się niemal naga). Kredka jest bardzo mięciutka, kremowa i łatwo się ją nakłada. Zdecydowanie bardziej mnie cieszy niż gdyby zamiast niej faktycznie dali szminkę :) 

STYLIZATOR DO WŁOSÓW - Goldwell - Trochę zadziwia mnie ten produkt, bo jest konsystencji bardzo gęstej, białej pasty. Ma dodawać objętości, nadawać elastyczności i sprężystości. Nie wiem jak będzie się spisywać, raczej nie nałożę tego produktu na całe włosy, ale może spisze się do okiełznania mojej grzywki.

SKARPETKI SPA DLA STÓP - ''Exclusive Cosmetics'' Świt Pharma - Z tego co wyczytałam na ulotce to nie są na szczęście te złuszczające skarpetki (trochę się ich boję), a po prostu wersja, która ma regenerować i odżywiać skórę stóp. Wypróbuję je, gdy zrobi się już trochę cieplej i trzeba będzie pokazać nogi w odkrytych butach :)

MYDŁO - Dove - Kolejny raz w pudełku znalazł się produkt, który budzi ogólne rozżalenie. Wiecie, że ja raczej jestem akurat za produktami do codziennego stosowania, bo zawsze się przydają, ale akurat mydełko Dove jest dosyć popularne i znane dla wszystkich, więc faktycznie można było zastąpić je czymś innym. Tak czy inaczej kostka jest gratisem, a ja osobiście bardzo lubię ten zapach i efekt jaki zostawia na skórze.


Podsumowując kosmetyki w większości naprawdę zachęcają do wypróbowania na sobie. Mimo to mnie również trochę dziwi dobór takiej, a nie innej nazwy dla marcowego pudełka. Osobiście jestem najbardziej zadowolona przede wszystkim z obecności glinki, oleju awokado i wodoodpornej kredki. 

Koniecznie dajcie znać czy Wy również macie marcowy box i jakie macie o nim zdanie :) 

 ***

Na koniec chciałam się trochę wytłumaczyć z mojej nieobecności w ''internetowym świecie''. Po pierwsze udało mi się znowu rozchorować i czuję się fatalnie :( za oknem takie ładne słoneczko, a ja zasmarkana siedzę w domu. Po drugie ostatnio doszłam do wniosku, że trochę za dużo spędzałam tu czasu - blog blogiem, ale trzeba wreszcie się ogarnąć i zacząć jakąś pracę. Na razie próbuję trochę swoich sił przez internet i ostatnich kilka dni było całkiem dobrych, ale co będzie dalej to zobaczymy. 

Jak wyzdrowieję to na pewno wrócę z jakimś małym haulem, bo mam kilka rzeczy do pokazania. Póki co zapraszam jeszcze raz na mój nowy fanpage bloga TUTAJ.

FBInstaYoutubeBloglovingoogleAsk
jestem też tutaj!

27 komentarzy

  1. Uwielbiam olej z awokado. Cudownie sprawdza się na moich włosach! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja najbardziej z pudełeczka jestem zadowolona z glinki i olejku, ale zawartość jest bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marcowa edycja jest dość średnia, najbardziej zadowolona jestem z kredki, która okazała się fantastyczna! Aczkolwiek nie da się nie zauważyć rażącego braku spójności zawartości pudełka z tematyką i kolorystyką tak szumnie zapowiadaną.

    OdpowiedzUsuń
  4. To pudełeczko do mnie jakoś nie przemawia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie zawartość pudełka nie zachwyca :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie zawartość pudełka nie zachwyca :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze bardzo podobają mi się szaty graficzne tych pudełek, z pewnością jest to pierwsza rzecz na którą zwracam uwagę, przez to że jestem przyszłym grafikiem. Niestety nigdy nie miałam przyjemności kupna pudełka, wolę przejść sie do sklepu i sprawdzić czy coś będzie odpowiednie, rozejrzeć się na spokojnie i wybrać coś dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. lipna dla mnie zawartosc glinke mam olej mam a liczyłam na ogien jakas szminke tusz cos kobiecego

    OdpowiedzUsuń
  9. skarpetki i olej okej, ewentualnie glinka. ale wydaje się taki zwyczajny, nijaki ten shinybox..

    OdpowiedzUsuń
  10. fajny post, nie znałam wczesniej tego cuda :)
    obserwuję miło będzie jeśli wrócisz :)

    http://fashionelja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. ShinyBox dużo gada, jeszcze więcej obiecuje, a ostatecznie dostajemy niestety w pudełkach troszkę lipę. :( Zawsze 1-2 produkty są warte uwagi, a reszta jakby na doczepkę.

    OdpowiedzUsuń
  12. ja jestem zadowolona z zawartości choć nazwa faktycznie myląca ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Średnie to pudełko, cieszę się, że nei zamówiłam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja również mam marcowy BOX i podobnie jak Ty uważam, ze wiele produktów jest warte wypróbowania. Przypadł mi do gustu, chociaż ten produkt do stylizacji komuś sprezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Co jak co, ale udało im się przyciągnąć wiele dziewczyn właśnie dzięki nazwie :) Mogli przynajmniej jakiś krem rozgrzewający wrzucić, żeby się choć trochę z ogniem kojarzyło :D

    OdpowiedzUsuń
  16. glinka spodobała mi się chyba najbardziej ;) ale to jednak nie jest mój ulubiony miesiąc w wykonaniu Shiny

    OdpowiedzUsuń
  17. Podoba mi się to pudełko. Fajna zawartość. Nawet ta pasta stylizacyjna, której pewnie nie umiałabym używać. Życzę Ci zdrowia i znalezienia super fajnej pracy :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie zamówiłam ShinyBoxa po tym jak dowiedziałam się (na fanpage'u Mokosh), że będzie w nim glinka. Mam ją już z lutowego JoyBoxa. Zamówiłam sobie beGlossy i jestem bardzo zadowolona z zawartości :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja czytałam same hejty na temat tego pudełka w tym miesiącu :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Marcowa edycja zupełnie mi sie nie podoba, coraz słabsza zawartosc niestety z miesiaca na miesiac

    OdpowiedzUsuń
  21. pudełko straszne... ja jestem zadowolona tylko z oleju

    OdpowiedzUsuń
  22. Coś marny ten Shiny Box :(


    http://wglebilasu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Wypróbowałam tę maskę jakiś czas temu u siebie:
    http://yes-to-the-beauty.blogspot.com/2015/03/spa-dla-stop-maska-w-formie-skarpetek.html

    i wpadnij jeszcze zobaczyć, jak wyglądają moje włosy po cięciu -10 cm
    http://yes-to-the-beauty.blogspot.com/2015/03/moje-wosy-pierwsza-miesieczna.html
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jakos nigdy nie natknelam sie na shinybox. Jakos te kkosmetyki nie asuja mi rowniez do nazwy pudelka;p
    obserwuje i zapraszam serdecznie do sb:
    moohox3.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń