Antyoksydacyjny spray do włosów - twórca bejbików!


Dziś post o produkcie, który jest dla mnie największym zaskoczeniem ostatnich miesięcy! Choć nie mam już presji zapuszczania włosów i lubię się w takiej nieco krótszej wersji postanowiłam używać wcierek by wzmocnić włosy, a także lekko przyśpieszyć ich wzrost by móc regularnie podcinać końcówki. O płynie na bazie wody szungitowej już kiedyś Wam krótko opowiedziałam, dzisiaj pełna relacja po 2 miesiącach używania.



OD PRODUCENTA: Antyoksydacyjny spray na bazie szungitowej wody efektywnie wzmacnia osłabione włosy i zapobiega ich wypadaniu. Specjalnie dobrany zestaw ziół, kompleks aminokwasów i antyoksydantów poprawia krążenie krwi w skórze głowy, stymuluje wzrost włosów, pomaga przywrócić witalność cebulkom włosowym. Spray wzmacnia, regeneruje i stymuluje wzrost włosów. 

(to mnie na początku nieźle rozbawiło) Wewnątrz butelki znajduje się mały kamień shungitowy. Nie należy go wyrzucać. Kiedy żel się skończy można go wyjąć, umyć i nosić w torebce. Kamień szungitowy ma poteżną pozytywną energię.


Producent zaleca nałożenie go na 15-20 minut, a następnie spłukanie i wierzcie mi zostawienie go bez zmycia wygląda po prostu źle. Ja używałam go od razu po umyciu - pryskałam nim skórę głowy, na długość nakładałam jakąś odżywkę czy maseczkę i po pół godzinie wracałam do łazienki by te produkty spłukać.

Zaczynając od opakowania - strzał w dziesiątkę! Rzadko kiedy wcierki mają dobry aplikator, zazwyczaj muszę, więc pomagać sobie strzykawką. Tutaj mamy porządny atomizer z dodatkowym zabezpieczeniem, które blokuje pompkę. Pojemność też na plus - 200ml, dzięki czemu mamy szansę dobrze poznać produkt. Zapach ładny, ziołowy, nienachalny i nie utrzymujący się raczej na dłużej. Płyn jest bardzo wydajny, używałam go 2-3 razy w tygodniu nie żałując sobie ilości, trochę też odlałam Konradowi i jeszcze została mi połowa. 

Na początku trochę się wystraszyłam, bo po dwóch pierwszych aplikacjach wypadło mi sporo włosów - nie mam pewności czy to jego wina, może po prostu to skutki stresu itp. Dość szybko jednak pojawiły się babyhair - bardzo dużo, szczególnie fajnie, że w zakolach co troszeczkę zmniejszyło mi czoło (kiedyś kombinowałam z golarkami i olejkami, ale w gruncie rzeczy nie dało to tak szybkiego i dużego wzrostu włosów w tym rejonie). Ładnie też podrosły - nie było jakiegoś ogromnego przyspieszenia, ale na pewno urosły więcej niż zwykle.

Nie podrażnił mi skalpu co ostatnio miało miejsce przy używaniu innej wcierki. Nie zauważyłam by w najmniejszym stopniu obciążał czy wzmagał przetłuszczanie - oczywiście pod warunkiem, że się go obficie spłucze.

Polecam, ale zaznaczam, że dobrze zadział na mnie i nie mogę zagwarantować jak będzie u Was. Moje włosy są kapryśne, nie lubią tego co w blogosferze bywa hitem - np. Jantar czy Facelle.

Rosyjski spray można dostać np. TUTAJ, cena nie jest nawet zła - 15,50zł. Osobiście może za jakiś dłuższy czas skuszę się na zakup, bo jestem zachwycona tym ile bejbików naprodukował :)

34 komentarze

  1. bardzo ciekawy produkt :) ten kamyczek to niezłe zaskoczenie dla mnie :) zapiszę sobie nazwę i jak skończę zapasy to wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje sie byc bardzo ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo bardzo mnie zachęciłaś,poszukam więcej informacji na jego temat ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz widzę, a z tym kiamieniem w butelce to bardzo fajnie wymyslili ;) Przydaloby mi się więcej nowych baby hairków więc moze bylby jak znalazl :}

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mnie zaciekawił, a szczególności mnie zaintrygował kamień ;P Pierwszy raz widzę taką rzecz w kosmetyku

    OdpowiedzUsuń
  6. nie słyszałam o nim wcześniej, muszę się nim zainteresować ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja raczej się nie skuszę, przynajmniej nie prędko.

    OdpowiedzUsuń
  8. wygląda kusząco, ale na razie mam jeszcze jedną maskę na skalp i typową wcierkę, a na mojej liście znajdują się jeszcze dwie, więc na razie mi nie po drodze do niego ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. zapamiętam go i w przyszłości może po niego sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Twórca :) Fajnie go nazwałaś. Ale jak czytam zasłużenie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawy produkt! Może uda mi się kiedyś go wypróbować ;))

    OdpowiedzUsuń
  12. zapowiada się ciekawie,może sobie zakupię :)

    OdpowiedzUsuń
  13. musze wypróbowac

    OdpowiedzUsuń
  14. coś dla mnie, spróbuję koniecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie on jest rewelacyjny na długości, mam po nim cudne włosy!

    OdpowiedzUsuń
  16. u mnie wysyp nowych włosów powoduje Seboradin Niger :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nigdy nie miałam, ale gdyby u mnie spowodował wysyp babyhair, to byłabym mega zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak się zastanawiałam po cholerę komu antyoksydanty na włosy, a tu chodzi o skalp:D Świetny sprej, wygodny aplikator. Coś czuję, że się na niego skuszę:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ciekawy ten spray :) Nigdy wcześniej się z nim nie spotykałam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeżeli już go będę miała, to będę na niego w razie czego uważać :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Będę miała ten produkt na oku.
    Fajnie, że u Ciebie tak dobrze się spisał :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Skoro taki wydajny to może i ja sobie sprawię a cena nie majątek :)

    OdpowiedzUsuń
  23. O chciałabym go wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Często ostatnio słyszę o rosyjskich kosmetykach i chyba muszą być dobre bo widzę głównie pozytywne opnie. Muszę więc jakiegoś spróbować a ten przetestowany przez ciebie bardzo mnie zaciekawił.

    OdpowiedzUsuń
  25. Kurcze zainteresował mnie ten produkt - chyba się na niego skuszę w najbliższym czasie :)
    obserwuję i pozdrawiam:)
    http://mylifeisadreamx3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetny produkt. Przydałby się w mojej łazience, ponieważ po urodzeniu Synka nadal walczę z przerzedzeniem włosów i zakolami:-(

    OdpowiedzUsuń
  27. oooo dla bejbi hair to ja wszystko :D Chętnie wypróbuję ten spray ;)

    OdpowiedzUsuń