
Uwielbiam kupować i dostawać mydełka - na punkcie produktów do mycia mam małą obsesję, lubię mieć spory zapas, bo to są rzeczy, które szybko się zużywają. Płyny do kąpieli kupuję raczej bez większego zastanowienia, jeśli śledzicie moje posty zakupowe wiecie, że czyham na promocje i kupuję takie po 2-5zł. Wieki temu nadarzyła się okazja wypróbowania czegoś zupełnie innego, naturalnego i delikatnego.
Mydlarnia wysłała mi 8 naturalnych mydeł, właściwie jak dla mnie wystarczyłoby jedno, bo byłam ciekawa czy faktycznie jest jakaś różnica między zwykłym tanim produktem z drogerii, a czymś wykonanym z myślą o wrażliwcach i czy w ogóle warto w nie inwestować. Wiedziałam, że użycie ich wszystkich osobiście nie wchodzi w grę przez jedną istotną wadę (o tym za chwilę), więc powędrowały w świat - do siostry, chłopaka, koleżanki.
Dostępne wersje są naprawdę różne - od tych po prostu oczyszczających po te mające ujędrniać skórę i redukować cellulit. Wykonane są w całości naturalnie bez tych wszystkich chemicznych dodatków. Kostki są naprawdę twarde, pienią się dobrze i wg mnie są bardzo wydajne (używałam całe wieki, za nic nie chcą się skończyć). Nie pachną tak ładnie jak drogeryjne mydełka czy żele, ale to akurat konsekwencja delikatnych składów.
Chcę być jak najbardziej obiektywna i muszę z przykrością stwierdzić, że rozczarowała mnie wersja z kawą, której najbardziej byłam ciekawa. Przede wszystkim nie ujędrnia, a za każdym razem miałam uczucie suchej i ściągniętej skóry. Nie wiem czy tylko ja to widzę (na innych blogach nie znalazłam żadnej wzmianki), ale to mydło oraz to z borowiną zostawia brudnawy odcień - na wannie no i na skórze jeśli się je źle spłucze.
Mydełko, które używałam jako drugie to wersja z woskiem pszczelim - tu akurat miła odmiana - ładnie oczyszcza i na pewno nie wysusza jak to pierwsze. Zapach średni, ale znośny, no i przede wszystkim nie brudziło ani mnie ani łazienki. Podobne odczucia mam także względem wersji bursztynowej, choć ta nawet lepiej radziła sobie z myciem.
Duża wada, o której wspomniałam na początku to wycięte okienka w opakowaniach - wychodzę z założenia, że kosmetyki, które leżą czekając na swoją kolej powinny być szczelnie zamknięte, a tu niestety mają cały czas do czynienia z powietrzem z zewnątrz.
Raczej na pewno nie będę kupować następnych mydełek z Powrót do natury, bo mimo, że kilka okazało się w porządku to wolę tradycyjne żele (na chwilę obecną mam ich 10 :D).
PS. Szukając informacji odnośnie tego brudzenia przez czarne mydła trafiłam na pewien blog, którego właścicielka już po jakimś tygodniu była w stanie zrecenzować dokładnie każde mydło i zarzekała się, że świetnie sobie poradziło z cellulitem i zmarszczkami (?!). To naprawdę smutne i zarazem śmieszne jak negatywnie zmienia się blogosfera, sama czasem korzystam z współprac (niestety dawniej robiłam to zbyt bezmyślnie, ale cóż, nauczyłam się na swoich błędach), ale zawsze staram się dokładnie je przetestować na sobie i wyrazić obiektywną, szczerą opinię.
DAJCIE ZNAĆ CZY MIAŁYŚCIE DO CZYNIENIA
Z TYMI MYDEŁKAMI I JAKIE SĄ WASZE OPINIE :)
Niestety nie znam tych mydełek.
OdpowiedzUsuńTak jest różnica! Ja używam już od dawna naturalnych mydełek i moja skóra przestała być przesuszona ;) Polecam
OdpowiedzUsuńJa też zdecydowanie wolę żele pod prysznic - są bardziej poręczne i bardziej higieniczne. Miałam mydełko wyglądające i pachnące jak czekolada (nie wiem czy też tak smakowało :P) i mydełko glicerynowe o zapachu mango, jednak nie miały konkretnych obietnic o ujędrnianiu czy innych znakomitościach, więc po ich użytkowaniu nie byłam rozczarowana działaniem. Odnośnie tej "pani blogerki", to ciekawe jak głębokie miała zmarszczki, że zniknęły jej po tygodniu :D
OdpowiedzUsuńTakie mydełka są super, polecam również;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
Uwielbiam naturalne mydełka ;)
OdpowiedzUsuńmam naturalne mydełka ale jeszcze ich nie używałam :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, fakt ze mydełko posiada okienko i że każdy może zmacać mydełko mnie odstrasza :( Polecam mydła Marsylskie te są genialne :D
OdpowiedzUsuńlubię naturalne mydełka, ale trochę zraziłam się do firmy
OdpowiedzUsuńNie znam tych mydełek :) Na co dzień wybieram żele, ale z chęcią bym wypróbowała jakieś mydełko w celach porównawczych :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie fajne mydła, a najbardziej właśnie z woskiem pszczelim :-)
OdpowiedzUsuńOd klasycznych mydeł już dawno odstąpiłam, wolę mydła w płynie i żele pod prysznic :D
OdpowiedzUsuńMydełka w pielęgnacji twarzy uwielbiam, zbawiennie działają na moją problematyczną cerę. :)
OdpowiedzUsuńCo do Twojego przypisu chyba koleżanka powinna puknąć się w czoło, ja mydło Aleppo zrecenzowałam po miesiącu regularnego używania :))
Dla mnie, żele w odczuciu są bardziej higieniczne. Choć mydełko tylko dla Siebie od czasu do czasu używam, ale kupuję tylko te dostępne w drogeriach.
OdpowiedzUsuńFajne te mydełka,ja wciąż się boje mydeł w kostce,ale muszę wreszcie zaryzykować
OdpowiedzUsuńNie znam ich, ale za jakiś czas może poznam :)
OdpowiedzUsuńLubię naturalne mydełka, te wyglądają bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTestowałam te mydełka i dla mnie najlepsze było delfinek-dla dzieci, nie wysuszało, bardzo przyjemne. Na drugim miejscu bursztynowe-ale działało na zasadzie peelingu trochę, miało dużo drobinek w sobie. A tego czarnego i z kawą nie miałam, może i dobrze, skoro brudzą. ;)
OdpowiedzUsuńA ja jako naturę uważam mydło szare i mydło alep - i te szczerze polecam <3 Mam cerę bardzo sucha, dopiero co zaczełam bawić się w naturalne dbanie o skórę i jesli o mydło chodzi to róznica ogromna !
OdpowiedzUsuńHihi ja właśnie dziś użyłam mydełko w kostce z oliwek z nutką mięty. Po oplukaniu skóra była ściągnięta i sucha. Musiałam użyć olejku kokosowego i było ok. Zobaczymy jak dalej będzie się sprawowalo. Do tej pory używałam żeli pod prysznic z drogeri ;)
OdpowiedzUsuńmydełko pokonało cellulit w tydzień :D lol
OdpowiedzUsuńTeż miałam okazję je stosować, akurat wczoraj pojawiła się u mnie recenzja tego z woskiem pszczelim :)
OdpowiedzUsuńnie znam i nie używam mydeł ;)
OdpowiedzUsuńnie próbowałam ich:D ale obserwuję od dawna i zapraszam do siebie https://maniacbeauty.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJa naturalne mydełka używam raczej do rąk, czasem do twarzy. Pod prysznic także wolę żele. Z tym "testowaniem" na szybko, to rzeczywiście zabawna historia. A efekty testowania jeszcze zabawniejsze :)
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tych mydełkach, a że lubię naturę, to chętnie bym je wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńSzczerze jeszcze nie miałam żadnego naturalnego mydełka.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko za niedługo w moje ręce trafią nawet 2! :)
Niestety nie znam ;( Ale w sobotę wybieram się do mydlarni i może coś sobie kupię ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam naturalnego mydełka ale muszę koniecznie kupić ! :)
OdpowiedzUsuńhttp://iggynaturalblog.blogspot.com/