Seria ''bye, bye..'' miała mieć ostatecznie swój finał w ubiegłym miesiącu, ale w obliczu blogowych zmian i połączeniu moich dwóch miejsc w blogosferze w jedno postanowiłam, że jednak będę ją kontynuować :)
Lojalnie uprzedzam, że post będzie naprawdę długi, bo luty obfitował w sporo przeżyć - pierwsza sesja na uczelni, wyzwanie codziennego blogowania o którym na pewno wiecie, a także zobaczyłam w sumie 3 kinowe nowości i przeczytałam 4 książki.
ZDJĘCIA W LUTYM
- MÓJ INSTAGRAM @paulaesvlog
1. Luty rozpoczął się problemami z gardłem, które były wyjątkowo uciążliwe. Skończyło się na antybiotyku, który nawet skutecznie pomógł i liczę, że ''podziurawione'' migdały nie powrócą!
2. W walentynki dostałam od Konrada kilka rzeczy, które naprawdę bardzo mnie ucieszyły - śliczny, srebrny wisiorek, perfumy, które idealnie wpasowały się w mój gust (nie za słodkie i nie za ciężkie, więc w sam raz), a także książkę, którą od dawna chciałam przeczytać - ''Jeden Dzień'' Davida Nichollsa.
3. Na Instagramie podzieliłam się czytaną przez mnie książką - ''Wybór'' Sparksa, która mimo, że jest naprawdę dobrze napisana (bardzo lubię styl tego pisarza) ostatecznie okazała się przeciętna jeśli chodzi o jego twórczość. Przyjemnie się czytało, ale nie pobiła mojej ukochanej ''I wciąż ją kocham'' :)
4. O kremie BB Garniera pisałam trochę tutaj. Jestem miło zaskoczona wersją dla bardzo jasnej cery i nie żałuję, że złamałam dla niego moją zasadę nie kupowania niczego nowego jeśli chodzi o kosmetyki.
5. Włosy w lutym również doczekały się swojego osobnego wpisu na blogu. Ich stan jest całkiem w porządku, ostatnio ładnie błyszczały dzięki nafcie, którą polubiłam na nowo.
6. Taką piękną bransoletkę znalazłam w dziewczyńskiej Kinder Niespodziance. Słodko, ale chyba nadaje się do chodzenia wyłącznie po domu :D
WYDARZENIA W LUTYM
* Pierwsza sesja zaliczona, a także całe 28 dniowe wyzwanie blogowe w lutym - o tym pisałam już kilka razy i nie będę zanudzać kolejny raz.
* Bardzo ważnym momentem były dla mnie blogowe zmiany - niby to tylko link i nazwa, ale cały czas cieszę się z tego jak głupia :)
* Nie będzie chyba żadną nowością jeśli powiem, że straszna ze mnie pesymistka - w lutym miałam wyjątkowo często podły nastrój, ze wszystkim byłam na nie i wszystko mnie denerwowało. Czekam, aż nadejdzie prawdziwa wiosna, bo zimno i ciągle szary świat za oknem skutecznie mnie demotywuje. Ostatnio było trochę słoneczka, a wczoraj, gdy miałam zamiar wreszcie wyciągnąć z garażu mój sypiący się rower znów zrobiło się za chłodno :(
OBEJRZANE W LUTYM
W tym miesiącu udało mi się obejrzeć, aż trzy nowości!
* Teoria Wszystkiego - jestem pod wrażeniem aktorów odgrywających główne role, ale chyba nie do końca byłam tak zadowolona jak oczekiwałam widząc zwiastun po raz pierwszy. Ja - osoba, która potrafi wzruszyć się nawet na reklamie proszku do prania podczas oglądania Teorii Wszystkiego uroniłam może góra dwie łzy. Wiem, że twórcy może niekoniecznie chcieli wykreować film na łzawą historyjkę, ale moim skromnym zdaniem napięcie było trochę słabo dawkowane, niektóre wątki też słabo rozwinięte, momentami nawet odrobinę się nudziłam. Trochę się rozczarowałam, ale mimo wszystko to nadal dobry film.
* 50 Twarzy Greya - tak, tak, też tam byłam. Osobiście nie podobał mi się Dornan - nie jest (przyjemniej dla mnie) ani zabójczo przystojny ani nie budzi takiego wiecie... respektu - zupełnie nie przypomina takiego Greya jakiego wyobrażałam sobie podczas czytania książek. Nie jestem jakoś szczególnie rozczarowana filmem - w sieci było naprawdę sporo szumu po premierze, ale jak dla mnie nie było tak źle.
* Love, Rosie - teraz o filmie, który naprawdę mi się spodobał - brakowało mi takiego ciepłego niby prostego, a o problemach, ale z humorem. Dwójkę głównych bohaterów poznajemy na chwilę przed ich planowanym wspólnym wyjazdem na studia. Idealny plan nie dochodzi jednak do skutku, a dwójka najlepszych przyjaciół rozdziela się na długie lata. Film można uznać za przewidywalny, kolejna z wielu podobnych do siebie komedii romantycznych, ale mnie jakoś chwyciła za serce i wycisnęła łzy z oczu :)
PRZECZYTANE W LUTYM
W lutym nie miałam za wiele czasu na czytanie głównie za sprawą wspomnianej już sesji. Coś mnie jednak podkusiło i znowu sięgnęłam po trylogię Greya. Nie powiem, że mi się nie podobało, bo jak dla mnie historia jest naprawdę ciekawa choć fakt napisana kiepsko, momentami tragicznie (3 część jak dla mnie w większości bardzo nudna). Lubiłam nawiną Anę i groźnego Christiana, więc nie będę narzekać :)
Udało mi się również przeczytać trzecią część Pretty Little Liars i choć cały czas utrzymuję, że to świetna seria to ostatnio dłuży mi się niemiłosiernie - musiałam oddać książki, bo gonił mnie termin, więc na użytek własny zrobiłam zdjęcia wszystkim stronom 3,4,5 i 6 tomu. Teraz jestem zła, bo mogłam zwyczajnie przedłużyć wypożyczenie, zamiast katować się czytaniem na komputerze - nienawidzę tego.
***
No i to tyle jeśli chodzi o powiedzmy sobie ''lifestylowe'' podsumowanie lutego. Pamiętajcie, że możecie nadal ZADAĆ MI PYTANIE do specjalnego wpisu, który niebawem pojawi się na blogu - muszę się zebrać w sobie i wreszcie to zrobić, ale póki co możecie tam jeszcze wpaść i coś zostawić.
Druga sprawa to fanpage na Facebooku - tak jak wspomniałam zmieniam go na inny. Wchodząc na blog pewnie atakuje Was okienko, które powinno nie pojawiać się już przy kolejnych wizytach. Będę wdzięczna jeśli odlubicie starą stronę i przeniesiecie się na tę pod nową nazwą PaulaEs.
Pozdrawiam i do ''zobaczenia'' wkrótce! :)
jestem też tutaj!
o boziu tylko nie Gray
OdpowiedzUsuńhaha tak ja też mam trochę dość Greya wszędzie, ale akurat w lutym u mnie go było sporo :D
UsuńPiękne zdjęcia.. Na 50 twarzy Greya również byłam i film mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńCiekawe filmy obejrzałaś :)
OdpowiedzUsuńJulajulia.blogspot.com
Mi się właśnie podoba 50 twarzy Greya, niektórzy mieli inne oczekiwania, ale no cóż.. :)
OdpowiedzUsuńGreya i Love, Rosie oglądałam :)
OdpowiedzUsuńcieszę się ze kupi łac Garnier BB, bo jest tego wart.
OdpowiedzUsuńNa Greya chciałam iść, ale ten aktor tak bardzo mi się nie podoba, że nie wiem czy zniosłabym oglądanie miłosnych scen z nim w roli głównej.
Love, Rosie również oglądnęłam i bardzo mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńmi się film podobał książki ròwnież mimo iż fragmenty mnie nie ktòre denerwowały ;)
OdpowiedzUsuń3 część Greya jak dla mnie napisana na odwal się, żeby tylko coś tam dalej się potoczyło, tu ona w ciązy tu tamtej zrobił tamto.. Film dupy nie urywa, ale do najgorszych katastrof też nie należy.
OdpowiedzUsuńMi się najbardziej 1 cz. Greya podobała ;)
OdpowiedzUsuńa mnie książka i film bardzo się podobał, choć też podzielam fakt, że jakoś ten główny bohater nie zrobił efektu wow ;)
OdpowiedzUsuńciekawe podsumowanie, działo się ... :)
OdpowiedzUsuńLove, Rosie - drugi film, któremu dałam 10/10 :-) historia bardzo mi się podobała! sama nie wiem co w niej takiego super, ale po prostu mnie zachwycił i wycisnął łzy.. :-)
OdpowiedzUsuńGrey'a dopiero muszę nadrobic! :D
Ja przeczytałam połowę pierwszej części Grey'a i byłam już tak zmęczona tymi ciągłymi scenami erotycznymi, że ją kompletnie olałam i raczej do niej nie wrócę. A co do filmów, to Love Rosie i Teorię wszystkiego chętnie obejrzę, bo już z narzeczonym nie wiemy za co mamy się wziąć. ;p
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwili robertakaaa.blogspot.com : )
Zdjęcia cudowne!
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńOglądałam też Greya i Teorię wszystkiego. Haha ale czaderska ta bransoletka z Kinder :P
OdpowiedzUsuńOglądałam Love,Rosie.. coś cudownego <3 książka jeszcze lepsza :)
OdpowiedzUsuńnaataluunia.blogspot.com
Grey przeczytany i oglądnięty. Love Rosi oglądałam super:)
OdpowiedzUsuńCzytałam Greya już jakiś czas temu, chyba podczas mojej pierwszej sesji. Wtedy bardzo mi się podobał, ale jak patrzę na tę książkę z perspektywy czasu to była dość słaba. Do kina nie poszłam i nie żałuję - za dużo się naczytałam, że film był słaby. A za PLL mam zamiar się zabrać od bardzo długiego czasu :-).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam ;-)
Musze zobaczyć te filmy :D!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, CapelliSani.
Nie mogę się przekonać do Greya, ale chciałabym obejrzeć Teorię Wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńPLL przeczytałam prawie wszystkie tomy, fajna seria :)
OdpowiedzUsuńJa widziałam film Love, Rosie i muszę przyznać że bardzo mi się spodobał, a co do filmu 50 twarzy Greya według mnie był taki sobie :)
OdpowiedzUsuńwww.Anita-Turowska.blogspot.com
Ja również miałam przyjemność przeczytać "Jeden dzień", polecam Ci także ekranizację tej książki, równie świetna! Ja również byłam na 50 twarzach Greya, nie było szału, ale nie rozumiem żali wszystkich ludzi, odnośnie tego jaki był zły, bo złym bym go nie nazwała. Co do książek, to rzeczywiście napisane kiepsko, a szkoda :)
OdpowiedzUsuńNakombinowałaś jak koń pod górkę, robiąc zdjęcia wszystkim tomom PLL :D Naprawdę łatwiej byłoby po prostu przedłużyć wypożyczenie. Mi osobiście nie chciałoby się ślęczeć nad zdjęciami. A jeśli chodzi o Greya, to pierwszą część przeczytałam z przyjemnością, była całkiem ok, natomiast kolejne... No, też przeczytałam, ale trzecią w większości tylko przekartkowałam, bo była dla mnie straszliwie nudna. Jedynie fajny był fragment z perspektywy Greya, reszta kiepska. Całą trylogię oceniam jako słabą, ale sama pierwsza część była do przełknięcia, ale myślę, że nie przeczytałabym tego drugi raz.
OdpowiedzUsuńLove, Rosie muszę obejrzeć, bo ostatnio właśnie szukałam czegoś w tym stylu. Do Teorii Wszystkiego też się chciałam zabrać, kiedy będzie dostępna online.
A włosy masz śliczne :)
pierwsze zdjęcie cudowne <3 świetny post :*
OdpowiedzUsuńTen kadr z sypialni przyciąga :) Odkąd kupiliśmy z mężem materace ortopedyczne cały czas myślę o łóżku hehe :)
OdpowiedzUsuń