Włosomaniactwo kiedy jeszcze było dla mnie dużo bardziej ważne sprawiło, że kupiłam sporo rzeczy, które u innych dziewczyn sprawdzały się genialnie, u mnie niestety albo nie przynosiły żadnych efektów albo wręcz powodowały skutek odwrotny do zamierzonego. Poniżej kilka produktów, które nazywane było hitami czy nawet ''must have'', a do których ja na pewno już nie powrócę.
WCIERKI i SUPLEMENTY: Jantar i Drożdże
Mam wrażenie, że praktycznie każda włosomaniaczka prędzej czy później kupiła chociaż jedną butelkę. Ja miałam kilka i pomimo mojej ówczesnej determinacji i systematyczności efektów nie było.
Ile ja się z drożdżami namęczyłam! Starałam się pić i nie zwymiotować mimo, że smak strasznie mi przeszkadzał, a po wypiciu bolał mnie brzuch. Włosy niestety rosnąć po drożdżach też nie chciały.
MYCIE WŁOSÓW: Babydream i Facelle
Jakiś czas próbowałam myć nimi włosy, ale wreszcie zdecydowałam się dać sobie z tym spokój. W przeciwieństwie do zwykłych szamponów po nich zawsze włosy szybciej się przetłuszczały, bardziej plątały mimo użytej oczywiście odżywki, były mniej podatne na układanie.
ODŻYWKI I MASECZKI: Isana i maska Bingo Spa
Jeśli jesteście nieco dłużej w kosmetycznej blogosferze na pewno pamiętacie straszne zamieszanie jakie wprowadziła decyzja Rossmanna o wycofaniu ze sprzedaży różowej Isany. Miałam ją i naprawdę nie widziałam w niej nic szczególnego. Później większość dziewczyn przerzuciła się na inne warianty np. niebieską na którą skusiłam się i ja - moja opinia o niej była podobna co w przypadku poprzedniej.
Mam wrażenie, że dużym zainteresowaniem cieszyły się też maseczki z Bingo Spa - kupiłam dla siebie wersję zieloną, czyli tę z masłem Shea i pięcioma algami - nie wspominam jej dobrze, strasznie plątała włosy, sprawiała, że były ''tępe'' i szorstkie w dotyku.
CZESANIE KRĘCONYCH WŁOSÓW TYLKO NA MOKRO
Robiłam tak długi czas i źle się czułam wychodząc z domu nieuczesana po przebudzeniu. Może dlatego, że moje włosy były i są nieraz mniej lub bardziej falowane niż po prostu kręcone i niekoniecznie odpowiadał mi efekt nierozczesanych włosów, ale wierzyłam, że tak przecież trzeba.
LAMINOWANIE ŻELATYNĄ
Laminowanie również hucznie przemierzyło blogi. U mnie niestety raczej pogorszyło sprawę, bo zamiast dodać blasku sprawiło, że na jakiś czas popsuł mi się skręt, włosy gorzej się układały i wyglądały. Teraz po długim czasie trochę kusi mnie ta żelatyna i mam ochotę spróbować ponownie by przekonać się jaki efekt uzyskałabym tym razem.
Jestem ciekawa czy u Was też, któreś z włosowych hitów
okazały się zupełną klapą :)
Jantar męczę cały czas, a do drożdży nie mam siły. ; ) Niestety każde włosy są inne i wymagają innej pielęgnacji. Na mnie dobrze nie wpływa maska Kallos Keratin.. chociaż tak się działo być może przez złe jej używanie? Niby od nadmiaru głowa nie boli.. ale co za dużo, to i świnia nie lubi ;)
OdpowiedzUsuńLaminowanie zelatyna u mnie takze sie nie sprawdzilo...
OdpowiedzUsuńU mnie podobnie :)
OdpowiedzUsuńJantar okrutnie mnie podrażnił, drożdży nie próbowałam, isana babassu puszyła mnie, laminowanie nie zdało egzaminu :)
Ja piłam drożdże 3 miesiące ale u mnie efekty były niesamowite, włosy przestały wypadać i rosły jak szalone :)
OdpowiedzUsuńTwoje włosy pokazują swoją indywidualność w tym co im odpowiada a co nie :)
OdpowiedzUsuńTo any podobnie, bo ani Jantar ani Babydream sie u mnie nie spisał. Części nie próbowałam, a różowa odżywkę z Isany bardzo lubiłam :) dopóki nie sprawdzimy same nie będziemy wiedzieć czy nam coś odpowiada czy nie, ciekawość zawsze zwycięża prędzej czy pozniej, przynajmniej w moim wypadku :D
OdpowiedzUsuńU mnie Babydream strasznie kołtunił włosów umyłam włosy z 2 razy i dałam sobie spokój...
OdpowiedzUsuńwoda brzozowa - u mnie kompletny brak jakiegokolwiek efektu, a także olejki Alterra, BD i BDFM do olejowania włosów - puch, przesusz i Chopin :D potem przeanalizowałam składy i wyszło szydło z worka - moje włosy nie trawią oleju jojoba ;)
OdpowiedzUsuńU mnie Jantar również się nie sprawdził i to jedna z gorszych wcierek jakie miałam:-) za to facelle i babydream spisują się dobrze:-)
OdpowiedzUsuńJa jakbym rozczesałam włosy, to bym miała szopę na głowę ;)) U mnie totalnie nie sprawdziła się maseczka drożdżowa Babuszki Agafii, odżywka Garnier z masłem karite i awokado, oraz odżywka Niva Long Repair ;) i wiele, wiele innych hiciorów ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o wymienione rzeczy nie stosowałam niczego,moje włosy lubia sls,od czasu do czasu olejowanie :)
OdpowiedzUsuńWidze że ci się nie bardzo udało i nie zostaniesz przy żadnym z produktów. Używałam szamponu specjalnie do kręconych włosów przez pierwsze 2 mycia wydawało się że włosy są bardziej podkręcone lecz później włosy zaczęły się robić strasznie twarde :/
OdpowiedzUsuń.
http://paulinkq-my-life.blogspot.com
Dla mnie także szampon babydream był straszny, włosy się po nim przetłuszczały 5 razy szybciej, a jak je plątał, masakra ;/
OdpowiedzUsuńAkurat wszystko co wymieniłaś u mnie było hitem. Ale zawiodłam się na kuracji kozieradką. Nie dość, że zalatywało ode mnie rosołem to zero efektu. A byłam naprawdę wytrwała i męczyłam całe 3 mc. Podobnie jakoś nie polubiłam się z siemieniem lnianym Każdy włos jest inny i trzeba mu dopasować indywidualną "dietę".
OdpowiedzUsuńU mnie drożdże się nie spisały, ani maseczka Alterry.
OdpowiedzUsuńZ wymienionych przez Ciebie nie sprawdził się tylko Facelle. Dobrze wspominam drożdże, Babydream i laminowanie a czesanie fal tylko na mokro pozwoliło w końcu opanować puch. Z włosomaniaczych hitów kompletnymi niewypałami okazały się dla mnie odżywki Garnier A&K i odżywki b/s Joanny.
OdpowiedzUsuńJa jestem dopiero w trakcie używania wcierki Jantar, więc nie mogę się wypowiedzieć:D Ciekawi mnie jak u mnie by się spisało mycie głowy Facelle, ponieważ mogę używać tylko jeden szampon od Garniera, jak użyję inny mam automatycznie łupież :( Może taki płyn byłby delikatniejszy, nie wiem :D Szkoda, że u Ciebie się takie hity nie sprawdziły, ale ja też mam tak zazwyczaj, że coś, co jest chwalone - u mnie niezbyt się spisuje :)
OdpowiedzUsuńJa włosy czeszę gdy są mokre i nastepnie upinam w warkocz. Po wysuszeniu przeczesuje palcami i jest super. Na noc znowu warkocz i rano czesanie "szczerbatym" grzebieniem (ma bardzo duży rozstaw zebów). Tylko niestety ja mam cienkie i obecnie krótkie do ramion włosy.
OdpowiedzUsuńU mnie jantar się sprawdził ale drożdze i pokrzywa nie :(
OdpowiedzUsuńJa nie mogę myć włosów szamponami bez sls, bo włosy się plączą, są szorstkie i sztywne, a przecież włosomoniaczki zalecają używanie właśnie ich.
OdpowiedzUsuńU mnie na tej liście znalazłby się olej kokosowy :)
OdpowiedzUsuńlaminowanie na moich włosach to istna masakra
OdpowiedzUsuńu mnie żelatyna się sprawdziła, planuję sobie zrobić jeszcze raz za jakiś czas, ale ja mam włosy proste, więc to może dlatego...
OdpowiedzUsuńSzampon dla dzieci u mnie też nie pomaga
OdpowiedzUsuńz tymi drożdżami nie próbowałam ;p
OdpowiedzUsuńewamaliszewskaoff.blogspot.com
Jantar nic u mnie nie robił, a szampon Babydream zaostrzal mi objawy ŁZS, pewnie dlatego, że za słabo oczyszczał...
OdpowiedzUsuńBabydream też się u mnie nie sprawdził :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, CapelliSani.
U mnie też jantar i te delikatne szampony się nie sprawdziły.
OdpowiedzUsuńA wiązałam z nimi duże nadzieje.
Obserwuję
http://zyjewmoimwlasnymswiecie.blogspot.com/
Ja sobie nie wyobrażam czesać moich loczków na sucho. Czeszę je tylko po umyciu i dobrze mi z tym :P
OdpowiedzUsuńU mnie też wiele hitów się nie sprawdziło a inne jeszcze pogorszyło stan obecny ;) Jestem zatem mocno ostrożna teraz w tym wszystkich nowościach :)
OdpowiedzUsuńBabydream i Facelle tez mi nie służyły.
OdpowiedzUsuńLaminowanie włosów i czesanie na mokro to dla mnie tragedia no i drożdże fuj :)
OdpowiedzUsuńu mnie nie sprawdziło się w największym stopniu wiązanie włosów na noc w warkocz - kiedy tak uczynię, budzę się z puchem, zniekształconymi, brzydkimi, matowymi włosami. śpię w kucyku, którego wiążę na boku głowy i jest cacy :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie ma uniwersalnych produktów kosmetycznych. Zawsze jest tak, że jednym pasują, a innym nie.
OdpowiedzUsuń